James Blunt - „You’re Beautiful”?

Radio RAM | Utworzono: 14.12.2007, 09:52 | Zmodyfikowano: 14.12.2007, 09:52
A|A|A

„You’re Beautiful” - swego czasu już nie mogłem... I pewnie nie tylko ja! Stacje radiowe, stacje kolejowe, stacje benzynowe, miejskie szalety - wszędzie można było usłyszeć ten wielki przebój Jamesa Blunta! Piękne nagranie zamęczone bez reszty. Zupełnie niekomercyjne, jednak na fali sukcesu i popularności wciśnięte w każdy możliwy radiowęzeł.

Droga do sukcesu nie była łatwa. Najpierw kolejni wydawcy odmawiali publikacji materiału autorstwa zupełnie nieznanego twórcy, potem grymaszono na jego zbyt poprawną angielszczyznę, potem... Itp. Itd...

Pierwsze singlowe nagrania zaginęły gdzieś w zgiełku brytyjskiej listy przebojów, ale już „You’re Beautiful” okazało się być absolutnym bestsellerem - utwór przez wiele tygodni okupował pierwsze miejsce na listach przebojów po obu stronach Atlantyku. W rezultacie album „Back to Bedlam” na Wyspach Brytyjskich pięciokrotnie pokrył się platyną, za oceanem dotarł do piątego miejsca, a singlowe „You’re Beautiful” wspięło się na szczyt Billboardu - jako pierwszy od 9 lat utwór w wykonaniu brytyjskiego artysty!

To już historia, niestety historia, która się nie powtórzyła.

Do rangi banału urasta stwierdzenie, że po wielkim i spektakularnym debiucie drugi krążek powinien być potwierdzeniem formy i utrwaleniem pozycji. Niby banał, ale jakże trafnie oddający kondycję wielu debiutantów! Jamesowi się nie udało... Co prawda singlowe „1973” po kolejnym odsłuchaniu wreszcie wpada w ucho, ale to już nie te emocje, które towarzyszyły nam przy „You’re Beautiful”. Niby krążek „All the Lost Souls” przez pierwszych kilka tygodni okupował pierwsze miejsce na liście brytyjskich bestsellerów płytowych, ale za oceanem album, w porównaniu z pierwszym, zanotował kompletną klapę!

Artysta mimo wszystko nie poddaje się. Znamy już przebieg jego przyszłorocznej trasy koncertowej. W styczniu będzie utrwalał swoją pozycję na Wyspach Brytyjskich i w Irlandii. Następnie w lutym i w początkowych dniach marca będzie do siebie przekonywał mieszkańców Stanów Zjednoczonych i Kanady, by w marcu i kwietniu na dobre zagościć między Paryżem a Mediolanem i Genewą. Brak w tych planach miast polskich...? Hmmm - to nie jedyna ułomność w karierze Jamesa Blunta!

Tagi:
REKLAMA