Gdzie jest legendarne złoto Wrocławia?

Michał Wyszowski | Utworzono: 11.09.2015, 12:17
A|A|A

fot. Zwirner/Creative Commons

- Każdy chciałby być świadkiem takiego w sumie epokowego wydarzenia. Ja sobie też wyobrażam, że to jest odkopywane i nagle taka kapsuła czasu jest wyciągana gdzieś z tunelu. Pociąg, który ma 80 może 90 lat wyciągany jest z tunelu. Realna historia II wojny światowej, którą my możemy tutaj zobaczyć - mówi Andrzej Gaik, przewodnik z zamku Książ.

POSŁUCHAJ: Odkrywcy pociągu: "Istnieje na 100 procent" (NOWE NAGRANIE)

Czy w maju 1945 wyjechało pociągiem, który utknął na słynnym już 65. kilometrze trasy kolejowej Wrocław – Wałbrzych. A może kilka miesięcy wcześniej zostało wywiezione ciężarówkami i jest ukryte gdzieś na zboczach Śnieżki?

Radio Wrocław sięga do archiwów i dociera do naocznych świadków tych wydarzeń. Historią „złotego pociągu z Wałbrzycha” żyje cały świat. Jednak wciąż jest w niej bardzo wiele znaków zapytania. A skarbów do odkrycia, przybywa i przybywa.

W materiale wykorzystaliśmy fragmenty reportażu „Kryptonim Złoto” Dionizego Sidorskiego i Adama Wielowieyskiego z 1972 roku. Dziennikarze Radia Wrocław prezentują w nim opowieść niemieckiego oficera Herberta Klose, który w 1944 roku miał brać udział wywiezieniu depozytu (skrzyń wypełnionych złotem) z Wrocławia. To relacja świadka o tym jak samochody jadą w kierunku Jeleniej Góry. Ślad urywa się gdzieś w okolicy Śnieżki. Klosemu w podróży mieli towarzyszyć dwaj inni Niemcy, Seifer oraz Ollenhauer. Autorzy reportażu starają się weryfikować opowieść Herberta Klose (który po wojnie został w Polsce) z innymi źródłami.

Posłuchaj reportażu, w którym wykorzystano archiwalne nagrania:

 

Andrzej Gaik, przewodnik z zamku Książ: - Tam były depozyty bankowe wszystkich banków Wrocławia, depozyty ludności cywilnej oraz ze sklepów jubilerskich. To były załadowane skrzynie. No i to załadowano wszystko na ciężarówki, one podjechały na Dworzec Główny, załadowano to do pociągu, który wyruszył z Wrocławia i zaginął. Ale on jechał w kierunku Wałbrzycha, a my tu mówimy o 65. kilometrze, to jest właśnie ten odcinek pomiędzy Świebodzicami a Wałbrzychem. Dlaczego akurat tutaj? No bo tu nie było działań wojennych.

Z reportażu "Kryptonim Złoto"

- Pan był oficerem policji niemieckiej we Wrocławiu w stopniu kapitana. Czy tak?
- Milicji nie, wojska. Normalne wojsko.
- Wermachtu?
- Wermachtu.
- Ile tych skrzyń było?
- Były większe i mniejsze. Kilkanaście sztuk.
- Proszę pana, a skąd pan wiedział, że w tych skrzyniach jest złoto?
- To ja się później dowiedziałem od Seifera. On parę słów powiedział.
- A skąd mógł Seifer o tym wiedzieć, skoro to była taka tajemnica?
- Seifer był do końca. Widocznie musiał się coś dowiedzieć.

Z reportażu "Kryptonim Złoto"

"Ja przebywałem na Dolnym Śląsku od pierwszych dni właściwie po wojnie, z ramienia polskiego kontrwywiadu zajmowałem się badaniem i rozszyfrowywaniem byłej placówki wywiadu niemieckiego, która mieściła się we Wrocławiu. Od pierwszych dni na Dolnym Śląsku krążyła pogłoska, jakoby Abwehra w porozumieniu z niemiecką policją, gdzieś w Sudetach zdeponowała złoto z banku wrocławskiego. Wszystkie wartościowe rzeczy gdzieś mieli ulokować w jakichś lasach, jaskiniach."

W Radiu Wrocław w każdy wtorek i czwartek prezentujemy cykl "Ocalić od zapomnienia" pod patronatem Marszałka Województwa Dolnośląskiego. 
Łącznie przygotujemy dla was 24 historie. 

Tagi:
REKLAMA

To może Cię zainteresować