Pożar zamku Książ w Wałbrzychu (ZDJĘCIA)

Alicja Mikłaszewicz | Utworzono: 10.12.2014, 15:27 | Zmodyfikowano: 10.12.2014, 18:35
A|A|A

fot. Walbrzych24.com

W akcji wzięło udział 31 jednostek państwowej i ochotniczej straży pożarnej. Łącznie to ponad 180 strażaków, do tego policja, straż miejska i służby samego zamku. Strażacy zapewniają, że ogień udało się szybko opanować, dzięki temu nie ma strat na niższych piętrach. Problemem mogą być jednak hektolitry wody zużytej do walki z żywiołem.

Na miejscu działa sztab kryzysowy, którego najważniejszym zadaniem po dogaszeniu pożaru będzie zabezpieczenie potężnej dziury w barokowej części dachu. Obecny na miejscu prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej, zapowiedział, że zabytek zostanie bardzo szybko odbudowany.

Pierwsze płomienie w Książu pojawiły się po godzinie 14:00. W walce z żywiołem uczestniczyło ponad 180 strażaków z całego Dolnego Śląska. Do walki z ogniem sprowadzono dziesiątki strażaków. Na miejscu został powołany sztab kryzysowy, w skład którego weszli m. in. prezydent Wałbrzycha, Roman Szełemej, prezes Zamku Książ, Krzysztof Urbański, a także przedstawiciele służb.

- Pożar wybuchł przed godz. 14.00. Gaszenie potrwa na pewno kilka godzin - informował wcześniej Krzysztof Gielsa, rzecznik Wojewódzkiej Komendy Straży Pożarnej we Wrocławiu.

Jeszcze tej nocy dziura w dachu zamku ma zostać przez strażaków przykryta specjalnymi plandekami. Skutki pożaru są bardzo poważne, łącznie spłonęło około 200 metrów kwadratowych dachu nad głównym wejściem do zamku. Strażacy podkreślają jednak, że poza dachem i poddaszem, nie ucierpiała żadna inna kondygnacja zamku, nie został zniszczony żaden eksponat, m. in. z zabytkowej Sali Maksymiliana oraz z wyremontowanego dwa lata temu za 14 mln złotych trzeciego piętra.

zdjęcia: Michał Wyszowski (Radio Wrocław)

Mateusz Mykytyszyn, prezes Fundacji Księżnej Daisy von Pless mówił wprost: To jest tragedia. Płonie dach, którego remont właśnie trwa. Ogień trawi tę część połaci, która dopiero co została odnowiona. - Na renowację czekaliśmy 32 lata. Złożyły się na niego gmina, spółka Zamek Książ i Ministerstwo Kultury, a teraz takie nieszczęście. Najbardziej obawiamy się, że podczas akcji zniszczona zostanie Sala Maksymiliana. To byłoby najgorsze co może spotkać ten zabytek. Książ, bez tej sali, nigdy już nie będzie ten sam. To perła na skalę Europy i świata. Barokowe freski autorstwa Feliksa Schefflera są bezcennym skarbem. Jeśli zostaną zniszczone, to będzie koniec - mówi Mykytyszyn.

To już drugi taki przypadek w ostatnim czasie - zaledwie 4 dni temu spaliło się około 200 mkw dachu zamku w Kliczkowie (KLIKNIJ I CZYTAJ WIĘCEJ). Strażacy walczyli wtedy z ogniem ponad 4 godziny.

Najbardziej reprezentacyjnym pomieszczeniem Książa jest utrzymana w stylu baroku wiedeńskiego Sala Maksymiliana. Jej ozdobą są liczne rzeźby oraz dwa ustawione symetrycznie względem siebie piękne kominki z zawieszonymi nad nimi kryształowymi lustrami. Ściany wyłożono tu sztucznym marmurem, a element charakterystyczny stanowią trzy balkoniki, pełniące niegdyś miejsce pracy kapeli dworskiej. Centralną część sufitu zajmuje plafon nawiązujący do mitologii greckiej.

Żyrandole i kinkiety wyrzeźbiono z drewna lipowego i pozłocono, a jej posadzkę tej sali wykonano z marmuru. W Sali Maksymiliana przyjmowano ważnych gości: arystokratów, polityków i artystów, odbywały się w niej bale i uroczystości.

Do sali Maksymiliana przylega Salon Biały. Dawniej zwany Złotym albo Czerwonym, gdyż jego ściany zdobiły czerwone jedwabne draperie, zniszczone pod koniec II wojny światowej.

Sufit w tym pomieszczeniu pokrywa dekoracyjna sztukateria obfitująca w różnorodne motywy zdobnicze, głównie roślinne. Wystawione tutaj mebelki należały wprawdzie do księżnej Daisy von Pless, nie stanowią jednak autentycznego wystroju zamku, bowiem przed laty stały w jadalni należącego do Hochbergów Grand Hotelu w Szczawnie Zdroju.

Fot. Grzegorz Sanik

REKLAMA