Płyta tygodnia: "Early Riser"

Radio RAM | Utworzono: 12.06.2014, 10:20 | Zmodyfikowano: 13.06.2014, 07:10
A|A|A

Długo trzeba było na ten album czekać. Od debiutanckiej EP-ki „Broken Vibes” minęło 6 lat. I, mimo że Taylor przez cały ten czas koncertował (sam i z innymi artystami), produkował najróżniejsze dźwięki, pracował z niewidomą i niepełnosprawną młodzieżą otwierając ją na muzykę – innymi słowy cały czas pozostawał aktywny, można było odnieść wrażenie, że długometrażowej wypowiedzi artystycznej nigdy się nie doczekamy. Ale zawartość albumu wynagradza nam to oczekiwanie z nawiązką. To jeden z najlepszych krążków 2014 roku.

Debiut Taylora McFerrina to idealna pozycja dla miłośników wytrawnych fuzji nu-jazzu / downtempo / elektroniki i soulu. Jeśłi lubisz ostatnią płytę Bonobo - „Early Reiser” to coś dla Ciebie. Utalentowany syn Bobby'ego McFerrina sceniczne szlify zdobywał poprzedzając występy m.in. Eryki Badu, Roberta Glaspera czy The Roots, a teraz debiutuje w barwach związanej z Ninja Tune wytwórni Brainfeeder (prowadzonej przez Flying Lotusa, echa jego muzyki są tutaj bardzo wyraziste). Całość krążka sam wyprodukował, jest kompozytorem bądź współkompozytorem wszystkich utworów, gra na większości instrumentów. A także śpiewa – i wychodzi mu to naprawdę przyzwoicie.

Utwór „Florasia”już od kilku dni na RAM-owej playliście.  Na albumie muzyka z Brookynu nie mogło oczywiście zabraknąć słynnego ojca artysty - Bobby McFerrin wraz z juniorem dają w utworze "Invisible / Visible" niezwykle klimatyczny, a zarazem bardzo "groovy" wokalny popis.

Niebagatelny udział i wpływ na powstanie „Early Riser" miał też Robert Glasper - pianista, producent, zdobywca Grammy i etatowy współpracownik największych jazzowych gwiazd: Herbiego Hancocka czy - związanego z Blue Note - Terrence'a Blancharda. Na "Early Riser" młody McFerrin znajduje doskonały balans między nowoczesnymi elektronicznymi pasażami, echami wielkiej jazzowej tradycji i wpływami starego soulu i funku.

W kompozycji "Already There" u boku Glaspera towarzyszy mu wielka postać funkowo-soulowej sceny kalifornijskiej, basista Erykah Badu - Thundercat. Album to jednak przede wszystkim autorski manifest McFerrina - multiinstrumentalisty, świetnego kompozytora i ciekawego wokalisty. O dziwo, pomysły Taylora sprawdzają się też w piosenkowej formule – na krążek trafiło kilka znakomitych songów, w których młodego Amerykanina wspierają świetne kobiece głosy - nominowane do Grammy Emily King (znana także z serii płyt „RAM CAFE”, gdzie pojawiła się dwukrotnie) i Nai Palm (z Hiatus Kaiyote) czy Ryat. Jedno jest pewne - Taylor McFerrin odziedziczył po ojcu wielki talent i wyrasta na ważną postać muzycznej sceny - warto mu kibicować i obserwować rozwój. Znakomity debiut.

REKLAMA