Kolejny skandal podczas biegu

Przemysław Gałecki | Utworzono: 16.03.2014, 19:41 | Zmodyfikowano: 17.03.2014, 05:34
A|A|A

fot. Przemysław Gałecki

W trudnych warunkach atmosferycznych i z nieoczekiwanymi problemami zakończyła się "Dziesiątka" WroActive. Biegacze startowali i finiszowali w wyścigu na 10 kilometrów w okolicach Stadionu Miejskiego, jednak czołówka przebiegła o jedną pętlę za dużo.

- Takie błędy nie powinny się zdarzać, ale pierwsze koty za płoty, mam nadzieję, że w kolejnej edycji będzie już wszystko w porządku - mówił na mecie 85-letni Michał Stadniczuk, który biega już grubo ponad pół wieku.

Ostatecznie zwyciężył Kenijczyk David Metto, który pokonał wydłużony dystans w 32 dwie minuty.

- Miejsce nie jest oczywiście najważniejsze, ale na profesjonalnie przygotowanych zawodach nie powinno dochodzić do takich sytuacji - mówili na mecie biegacze.

Dodatkowy kilometr mogło przebiec nawet dwustu zawodników, którzy na mecie na gorąco komentowali problemy.

Danuta Pilarz-Małkiewicz, prezes fundacji WroActiv i organizatorka zawodów mówi, że zabrakło trzech pachołków, które oddzieliłyby koniec trasy.

KLIKNIJ W OBRAZEK PONIŻEJ

- Przyznaję, zawinił czynnik ludzki. Ale poza tym impreza była dobrze zorganizowana – dodaje Pilarz Małkiewicz.

Mimo silnego wiatru i opadów deszczu na starcie pojawiło się około 2000 zawodników. Biegacze startowali i finiszowali w okolicach wrocławskiego Stadionu Miejskiego.

Do podobnej wpadki doszło również w ubiegłym roku. Wtedy organizatorzy musieli odwołać Wrocławski Półmaraton.

 

Komentuje: Przemysław Gałecki:15 lat zawodowo zajmowałem się sportem i widziałem na trasach biegowych naprawdę różne dziwne rzeczy. W Acapulco na mecie okazało się, że wyścig był dłuższy niż w oficjalnym komunikacie o kilkaset metrów, w Kairze zamieszanie organizacyjne spowodowało, że startowaliśmy już po zmroku – trasę biegu oświetlały specjalnie ustawione samochody... Czy jednak Wrocław naprawdę chce być porównywany do Meksyku czy Egiptu? Tam co prawda były to zawody zdecydowanie wyższej rangi, ale wystarczyło stanąć na mecie dzisiejszej „Dziesiątki WroActiv”, żeby usłyszeć jakie emocje – nawet wśród amatorów – wzbudziła sędziowska pomyłka. „To skandal! Nigdy więcej we Wrocławiu! Żenująca sytuacja.” – to tylko kilka, i to najlżejszych komentarzy. Przesadzają? Bzdura. Zawodnicy przejechali często kilkaset kilometrów, specjalnie zmienili swoje kalendarze startowe, żeby na teoretycznie szybkiej, ATESTOWANEJ trasie we Wrocławiu pobić swoje rekordy życiowe. No cóż, może za rok się uda. Czy jednak wtedy zaryzykuje ktoś przyjazd na Dolny Śląsk? Żółta kartka Szanowni Organizatorzy, ale i nauczka na przyszłość jak w kilka minut położyć na łopatki dobrze przygotowaną, fajnie przeprowadzoną imprezę. Mimo wszystko trzymam kciuki i czekam na kolejną dziesiątkę – bo po frekwencji widać jak bardzo Polacy chcą biegać… profesjonalnie.

REKLAMA