Najlepsze najgorsze wakacje *****

Jan Pelczar | Utworzono: 26.09.2013, 19:07
A|A|A

Plakat do filmu

Gwarantuję, że to byłby przebój wakacji, jeden z punktów odniesienia, które znajdowalibyśmy szukając w pamięci lata 2013 roku.

Najlepsze najgorsze wakacje to właśnie jeden z tych filmów, które uruchamiają wspomnienia. O ile oczywiście nie jesteśmy jeszcze w szkolnej fazie dorastania, kiedy z bohaterem możemy utożsamiać się na bieżąco. Nieprzypadkowo jednak centralne miejsce w scenariuszu zajmuje park wodny, pokazywany jako relikt zamożnych lat 80. XX wieku. Dorośli, z którymi zaczyna przyjaźnić się główny bohater, starają się zatrzymać w tamtym czasie, a przynajmniej nigdy nie stać się równie dorosłymi jak rodzice, którzy przyjeżdżają w ich okolice na wakacje.

Nat Faxton i Jim Rash - reżyserzy i scenarzyści filmu, laureaci Oscara za scenariusz Spadkobierców - czerpią tu z własnych wspomnień i pojawiają się w charakterystycznych rolach na drugim planie. Przy okazji widać jak bardzo są od siebie różni. Nat to blondas, dusza towarzystwa, chuderlawy Jim jest urodzony do grania dziwaków. Wspólnie z Samem Rockwellem, grającym kierownika aquaparku i wiecznie spóźnionego lekkoducha tworzą rodzinę z wyboru i przypadku zarazem. Właśnie dlatego park wodny staje się naturalnym azylem dla Duncana, głównego bohatera zagranego przez Liama Jamesa, dobrego znajomego widzów serialu Dochodzenie. Nastolatek w drodze na tytułowe najlepsze najgorsze wakacje słyszy od ojczyma, że w skali od 1 do 10 jest zaledwie trójką i swoją społeczną atrakcyjność, dla dobra własnego i całego otoczenia, powinien w wakacje poprawić. Steve Carell dawno, a może nigdy, nie zagrał tak antypatycznej postaci, która całą swoją małość kryje pod pozornie atrakcyjną powierzchownością. Duncan nie ufa mu i słusznie, ale swojego ojca idealizuje już niepotrzebnie, na co matka patrzy z niepokojem. W kolejnej udanej matczynej kreacji widzimy Toni Collette, bardziej zbliżoną tym razem do wizji przeciętnej rodziny niż w przypadku pamiętnego filmu Był sobie chłopiec. Momentami show kradnie Allison Janney w roli zwariowanej sąsiadki. Scena jej przywitania z przyjezdnymi to kopalnia zabawnych cytatów. Zresztą w filmie jest cała gromada wyrazistych bohaterów na drugim planie - małżeńska para, w którą wcielają się Amanda Peet i Rob Corddry, rozczarowana dziewczyna z aquaparku (Maya Rudolph, Druchny) oraz liczne nastolatki, niektóre zmanierowane do cna, jak siostra głównego bohatera, inne tylko pozornie.

Im dłużej trwa seans, tym komedia staje się mniej błyskotliwa, a bardziej życiowa. Oryginalny tytuł filmu The Way Way Back to określenie miejsca w amerykańskich samochodach, ogromnych kombi. Kanapa na podwójnym tyle - siedzimy tam, gdzie potencjalnie można zmieścić bagażnik i tyłem do kierunku jazdy. Mamy transport, ale nie jesteśmy skazani na towarzystwo pozostałych pasażerów. Idealne miejsce dla outsidera i dobry tytuł dla filmu, którego bohater jest do pewnego momentu postacią bardzo osobną, zgarbionym samotnikiem, szukającym nieśmiało własnego miejsca, w którym mógłby się schronić przed ocenami innych. Na dłuższą metę dla każdego widza Najlepsze najgorsze wakacje będą dzięki temu o czym innym, mieszając się z wspomnieniami, przeżyciami i skojarzeniami. Też zaczynałem pracę u boku starszego kolegi, który stał mi się przyjacielem i bratem. Dlatego z prawdziwym wzruszeniem patrzyłem na relację Duncana z Owenem i doskonale rozumiałem przesłanie filmu o tym, że każdy wartościowy związek jest albo tylko na chwilę albo łatwo można w nim wygasić to, co dobre. Żyjemy w tymczasowym świecie.

REKLAMA