POLOWANIE ***** (Recenzja)

Jan Pelczar | Utworzono: 28.03.2013, 12:25
A|A|A

Współczesna droga krzyżowa często przejawia się w obmowie i nagonce, a zmartwychwstanie stoi dziś pod znakiem zapytania. Mads Mikkelsen za wybitną kreację w „Polowaniu” został nagrodzony na ostatnim festiwalu filmowym w Cannes. Gra mężczyznę w wieku średnim, który pracuje w przedszkolu, w małym duńskim miasteczku. Była żona uważa Lucasa za nieudacznika, ogranicza kontakty między nim a synem. Pies wychowawcy na dźwięk imienia byłej żony niezawodnie szczeka. Otuchy dodają mu kumple, z którymi jeździ na polowania, wrośnięci w krajobraz lokalnej społeczności, rządzącej się swoimi prawami, rytuałami i lojalnością.

Wszystko wydaje się zmierzać w dobrym kierunku. Główny bohater „Polowania” sukcesywnie przekonuje byłą żonę, że to jego dom będzie lepszy dla dorastającego syna, polska pracownica z przedszkola zostaje jego kochanką, a córka najlepszego przyjaciela tylko Lucasowi zdaje się zwierzać ze swoich przedszkolnych lęków, uczuć i przemyśleń.

I właśnie z najbardziej niewinnego zakątka, padnie najbrutalniejszy strzał, który zapędzi Lucasa w sidła tytułowego „Polowania”, przypominającego mechanizm polowań na czarownice. Oskarżony o pedofilię pracownik przedszkola szybko zostanie pozbawiony prawa do obrony. Plotka i owczy pęd ludzi do stawiania uogólniających tez zgotują mu piekło. Jedno fałszywe oskarżenie rozrośnie się do monstrualnych zarzutów. Lojalność zachowają nieliczni z kręgu przyjaciół. Reszta wyda wyrok bez procesu.

„Polowanie” pokazuje mechanizm wykluczania w sposób bezlitosny, podsycany genialną, wręcz ekshibicjonistyczną emocjonalnie kreacją Mikkelsena. Głównemu bohaterowi otoczenie stopniowo odmawia kolejnych praw. W niektórych delikatnych sprawach szybka jest droga od oskarżenia do publicznego upokorzenia. Nie tak dawno obserwowaliśmy ów cykl we wrocławskiej, lokalnej skali.

Thomas Vinterberg, reżyser „Polowania” nie oddaje głosu niesłusznie oskarżonym, chociaż od początku nie daje widzom wątpliwości, że bohater Mikkelsena jest niewinny. Vinterberg to w moim odczuciu reżyser z Danii, który ma wiele ciekawszego do opowiedzenia niż jego słynniejszy rodak Lars von Trier. Jego obserwacje są subtelniejsze, a ich efekt bardziej dojmujący.

Zasłynął przed laty filmem „Festen”, nakręconą w stylu Dogmy psychodramą z rodzinnej fety. W mowie na 60. urodziny ojca syn wyznaje całej rodzinie, że w dzieciństwie był przez niego gwałcony. Siła rażenia „Festen” wywoływała piętnaście lat temu szok na całym świecie. O chowanych po szafach wujkach i ojcach–tyranach mówiło się u Vinterberga w sposób, przypominający Hamleta naszych czasów.

Efektem był wysyp teatralnych adaptacji. W ciągu pięciu laty od kinowej premiery tylko w Europie wystawiono „Festen” kilkadziesiąt razy. W Polsce w 2001 roku zmierzył się z tekstem Grzegorz Jarzyna. Spektakl okrzyknięto jednym z jego największych dokonań. Wystawiany jest w TR Warszawa do dzisiaj. Syna wciąz gra Andrzej Chyra, ojca Jan Peszek. W Wielkim Tygodniu wybrałem się na przedstawienie sprzed lat, by skonfrontować doświadczenie „Uroczystości” z filmem „Polowanie”.

Na scenie trwa nieprzerwanie dramat molestowanych dzieci, którym nie pozwolono dojść do głosu. Po latach ojciec, postawiony przed swoistym Trybunałem ds Zbrodni Rodzinnych, zabije syna raz jeszcze. Na pytanie: „dlaczego nam to robiłeś” odpowie: „bo do niczego innego się nie nadawaliście”. Na ekranie możemy skonfrontować Vinterbergowskie obserwacje z dramatem niesłusznie oskarżonego, któremu rodzinę i przyjaciół odebrano od razu. Może to z racji nieudacznictwa, zarzucanego przez byłą żonę? Status społeczny domniemanego kata i jego znane społeczności dokonania nie pozostają bez wpływu na odbiór postawionych zarzutów i wyroku opinii publicznej.

Ona najgłośniej domaga się sprawiedliwości. Dla ofiar – rzeczywistych i domniemanych – liczą się nie tylko wywołujące rany zdarzenia, ale także trauma, z której będą musiały się wydobyć w każdym z wariantów. Zmienia się tylko społeczny klimat – 15 lat temu w pierwszym odruchu atakowano ofiarę, która ujawniła zbrodniarza, teraz nadwrażliwośc wyłącza myślenie i od razu każe przypuścić ofensywę na oskarżonego. W zbiorowości – rodzinnej, łowieckiej, klasowej, klubowej – ludzkość kompromituje się najszybciej.

W „Uroczystości” rodzina pozbywa się plamy pedofilii, ale toczy ją kolejny rak – rasizmu. W „Polowaniu” także, zanim padnie ostatni strzał, możemy się domyślać iż raz wykluczony, nawet jeśli dostąpi powrotu do społecznego kręgu, na zawsze pozostanie naznaczony.

REKLAMA