Twój na zawsze (****)

Jan Pelczar | Utworzono: 20.03.2010, 13:30 | Zmodyfikowano: 20.03.2010, 16:28
A|A|A

Źródło monolith.pl

Za sposób, w jaki go rzucono powinienem obniżyć ocenę filmu. Nie robię tego z osobistej sympatii do przedstawionych w „Remember Me” rytuałów – śniadań w tej samej kafejce, listów do wciąż tego samego adresata, inteligentnie złośliwej rozmowy na pierwszej randce, celebracji szczęścia w postaci deserów przed obiadem i zręcznego uczynienia z tego zwyczaju pułapki.

Gdyby film Allena Coultera („Sześć stóp pod ziemią”, „Rodzina Soprano”) był listem, podpisanym „Twój na zawsze”, czytałbym go z wrażeniem, że ktoś przeżył znajome mi chwile za mnie. I może opowiada o nich trochę zbyt sentymentalnie, ale przynajmniej nie dosłownie, a w niektórych momentach z urokiem, który zyskuje się jedynie podczas pięknie przeżytego lata.

Miał być melodramat z gwiazdorem „Zmierzchu” w głównej roli, planowałem drzemkę wietrząc niestrawne sceny, niczym w niedawnym „Wciąż ją kocham”. Zamiast ziewać, ocierałem niespodziewane łzy.

Rzekomy melodramat okazał się pełną traum opowieścią o spotkaniu dwóch młodych ludzi, którzy nie mogą się odnaleźć po utracie najbliższych osób. Główny bohater, Tyler, dobiega wieku swojego starszego brata, najlepszego przyjaciela i powiernika, wieku nie przekroczonego, zatrzymanego na zawsze przedwczesną śmiercią.

Główna bohaterka, Ally, jako mała dziewczynka została napadnięta na stacji metra. Czekała tam z mamą. Dziecko ocalono, ale kobietę zabito z zimną krwią. Po latach przypadek zetknie zbuntowanego Tylera z ojcem Ally – policjantem, który brutalnie potraktuje zamieszanego w bójkę chłopaka. Kolejne zrządzenie losu sprawi, że zwariowany współlokator Tylera rozpozna później policjanta jako ojca koleżanki ze studiów.

Flirt z Ally będzie dla pozbawionego sensu istnienia bohatera rodzajem żartu, zemsty na nieświadomej rodzinie. Okaże się jednak miłością życia, najpiękniejszym przypadkiem dwojga zranionych ludzi. Dla Roberta Pattinsona rola w filmie „Twój na zawsze” miała być sprawdzianem, czy pozostanie gwiazdą jednej filmowej sagi, czy ma szansę stać się amantem swojego pokolenia. Test został zdany. Nie zgodzą się tylko widzowie, którzy kultowych aktorów chcą od razu porównywać z Jamesem Deanem i Marlonem Brando, jak gdyby można było stworzyć swego rodzaju ligę wszechczasów. Pattinson pasuje do roli pochmurnego studenta, który robi wrażenie na dziewczynach, ale własnym rodzicom wydaje się jedynie pogubionym dzieckiem. Buntownik, który chętnie wda się w bójkę i zrobi ojcu – potężnemu prawnikowi – awanturę na ważnym zebraniu, bez wahania skorzysta z wpłaconej przez ojca kaucji. Pierce Brosnan potrafi przyćmić pozostałych odtwórców drugiego planu, chociaż z definicji, jako surowy ojciec, nie pojawia się na ekranie zbyt często. Chris Cooper, jako tracący powoli kontrolę nad własną agresją policjant, ma zdecydowanie więcej scen i częściej potyka się na słabościach scenariusza. Odkryciem „Twojego na zawsze” może być jego filmowa córka – Emillie DeRavin, znana doskonale widzom serialu „Lost-zagubieni”. Blondynka o głębokim spojrzeniu i dobrze brzmiącym głosie idealnie wywiązała się z roli bohaterki letniego romansu, który staje się najważniejszą miłością życia. Intryguje też młoda aktorka, doświadczona mimo dziecięcego wieku, Ruby Jerins. Wydaje się dziewczęcą wersją Christophera Mintz-Plasse’a czyli Fogella z „Supersamca”. W „Twoim na zawsze” Jerins gra siostrę głównego bohatera, jedyną nadzieję rodziny, która rozpadła się po tragedii, dziewczynkę głęboko dotkniętą trudnym światem, w jakim przyszło jej dorastać.

Wątków, które narastają wokół miłości i śmierci w „Remember Me” jest wiele, ale krzyżują się we właściwy sposób właśnie wokół najbardziej niewinnej postaci. Mimo wszystko jedynej nadziei na happy-end.

REKLAMA