Wszyscy mają się dobrze (****)

Jan Pelczar | Utworzono: 13.01.2010, 19:56 | Zmodyfikowano: 13.01.2010, 19:59
A|A|A

forumfilm.pl

„Wszyscy mają się dobrze” to również tytuł filmu Giuseppe Tornatore sprzed 20 lat. Zwany w oryginale „Stanno tutti bene” obraz opowiadał o włoskim kolejarzu-wdowcu, pokonującym krajowe trasy by odwiedzić synów i córki. Marcello Mastroianni dał jedną ze swych niezapomnianych kreacji jako ojciec, który uświadamia sobie jak mało wie o swoich dzieciach. Teraz Robert De Niro gra takiego samego rodzica, ale w Stanach Zjednoczonych.

W tym kraju rodzina jest najważniejsza dla przytłaczającej części społeczeństwa. Niewiadomo jak bardzo ta waga opiera się na pozorach. Udowodniła to ostatnio sprawa Tigera Woodsa.

Katarzyna Bosacka, pisząc w „Wysokich obcasach” o seks-aferze z najbogatszym sportowcem świata, przypomniała, że dla Amerykanów Woods był w sprawach rodziny „jak kryształ, jak wzór metra z Sevres”. I cytowała ojców, którzy dziękowali Tigerowi za pozytywny wpływ.

Główny bohater w kreacji De Niro to właśnie jeden z takich ojców, z naiwną wiarą, że wystarczy podziwiać czyjąś etykę pracy i się wzorować. Bosacka cytuje jeden z listów, którego autor pisał do Woodsa o swoich dzieciach: „jestem wdzięczny każdego dnia, że idą twoimi śladami”.

We „Wszyscy mają się dobrze” nie ma żadnego skandalu. Są drobne kłamstwa i tematy tabu. Córki i synowie mieli doskonały kontakt z matką. Dopiero gdy jej zabrakło wyszło na jaw jak wiele dzieliło dzieci i ojca. A bohater Roberta De Niro przepracował całe życie przy taśmie, z myślą o dzieciach właśnie. Dziś musi sobie postawić pytanie: czy za wiele od nich wymagał, czy zrobił coś gorszego, co wszystkich od siebie oddaliło ? Film nie tylko przenosi włoską historię w amerykańskie realia, pokazuje też jak trudne są relacje dzieci z ojcem i ojca z dziećmi we współczesnym świecie – w dekadzie z roku na rok szybszego życia, komunikacyjnych udogodnień, łatwych rozwiązań w codziennym życiu, także miłosnym.

O tych sprawach nie musimy na co dzień mówić wcale, a w czasie rodzinnych spotkań jest już za późno albo zbyt trudno.

Kate Beckinsale, Sam Rockwell i Drew Barrymore umiejętnie wchodzą w role dorosłych dzieci, które unikają ojca, bo sądzą, że nie będzie z nich dumny. Robert De Niro bezbłędnie odnajduje się w roli ojca, który łaknie kontaktu z dziećmi, nie chcąc przyznać, że on też coś zaniedbał. Nie próbuje udawać serdecznego gościa jakim był Mastroianni w oryginalnym filmie. Ojciec w kreacji De Niro to typ raczej surowy, kochający, ale oszczędny w emocjach. Po latach fatalnych kreacji komediowych i sensacyjnych Robert De Niro wreszcie zasłużył na najwyższe uznanie, bo jego ojcowska kreacja jest idealna – zarówno w minach wzruszenia czy rezerwy, jak i w drobnych gestach – sposobie zapinania zamka błyskawicznego, czy wadze odkrycia, że walizka ma rączkę i kółka.

O trudnych relacjach w rodzinie twórcy „Wszyscy mają się dobrze” opowiedzieli z subtelną prostotą. Reżyser i autor nowego scenariusza Kirk Jones skręcił w stronę przypowieści, ale nie nachalnej, z bystrym nosem obserwatora. Stereotypy nie rażą – Las Vegas to limuzyny, hotele i tajemnice; Nowy Jork to artystowski niebyt i ekscentryk spotkany w nocy, przy barze. Szefowa agencji reklamowej z Chicago zaś dom-marzenie, nowoczesną bryłę z designerskim wnętrzem w najlepszym tego słowa znaczeniu. Po „Wszystko będzie dobrze” jestem ostatecznie przekonany, że powinno się zebrać takie miejsca w jednym wnętrzarskim katalogu czy filmie dokumentalnym. Ozdobą filmu jest też muzyka Dario Marianellego, laureata Oscara za „Pokutę”. Piosenkę na potrzeby „Wszyscy mają się dobrze” napisał Paul McCartney. Dzięki temu mamy finał w tonie sentymentalnego amerykańskiego kina drogi i rodziny.

Tytuł filmu nabiera nowego znaczenia, prawdziwej mocy, a w kinach płyną pierwsze szczere łzy 2010. Nie trzeba mieć ojca, który przepracował życie, opakowując kable telefoniczne w otulinę z PVC, by utożsamić się z ekranową rodziną – dysfunkcjonalną, ale nie do zastąpienia.

REKLAMA