Wygrywaj z Radiem RAM!

Radio RAM | Utworzono: 19.10.2009, 11:19 | Zmodyfikowano: 19.10.2009, 14:40
A|A|A

MULTIKINO PASAŻ GRUNWALDZKI - trzecia edycja ogólnopolskiego festiwalu horrorów - 22-24 października - godz. 20.00 . Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Horror, swoje imię i nazwisko.

Ideą odbywającego się już po raz trzeci w kinach sieci Multikino i Silver Screen Horrorfestiwal.pl jest przedstawienie najciekawszych osiągnięć horroru ostatnich lat, filmów niepokazywanych dotąd na polskich ekranach ani w dystrybucji DVD. Filmy tegorocznej edycji Horrorfestiwalu.pl są w większości dziełami młodych, wchodzących dopiero na filmową arenę twórców, aczkolwiek już teraz wielbionych przez fanów. Można znaleźć tytuły z dużą dawką czarnego humoru, ale również klasyczne filmy grozy budujące narastającą atmosferę zagrożenia, niekoniecznie bazujące na feerii efektów specjalnych. Filmy pokazywane na festiwalu będą oceniane przez jury złożone z uznanych specjalistów gatunku pod przewodnictwem Andrzeja Kołodyńskiego.

Dla najlepszego zdaniem jury filmu przewidziana jest główna nagroda festiwalu „Złota Czaszka”.

Projekcje odbywać się będą w 13 miastach w salach sieci Multikino i Silver Screen, legitymujących się wysokim standardem obrazu i dźwięku. U progu Halloween 2009 roku widzowie będą mieli okazję już po raz trzeci spotkać się z filmami grozy, które przestraszą, zaszokują, momentami zadziwią czarnym humorem, ale przede wszystkim dostarczą mocnych wrażeń.

Nagroda Złotej Czaszki - Złota Czaszka jest główną nagrodą Horrorfestiwal.pl, przyznawaną przez profesjonalne jury dziennikarzy pod przewodnictwem Andrzeja Kołodyńskiego. Podczas pierwszej edycji za najlepszy film jury uznało "Krzesło diabła" (Devil's Chair) Adama Masona. W uzasadnieniu napisano, że jest to film, który wykorzystuje formułę horroru w najczystszej postaci oraz zawiera elementy grozy niezbędne dla funkcjonowania gatunku. Jury określiło „Krzesło diabła” mianem filmu pedagogicznie niepoprawnego, ale zarazem inteligentnego i miejscami zabawnego.

Podczas drugiej edycji wyróżniony został "Stuck" Stuarta Gordona, reżysera legendarnego "Re-Animatora", pokazywany ekskluzywnie na naszym festiwalu. Film został uznany za "perwersyjnie zabawny" i jednocześnie łamiący wiele schematów gatunku.

Podczas trzeciej edycji Horrorfestiwal.pl konkurencja będzie chyba jeszcze silniejsza niż w poprzednich latach.

W konkursie startuje osiem filmów z trzech kontynentów, będących najciekawszymi horrorami nakręconymi w ubiegłych latach.

Program Horrorfestiwal.pl 2009: Dzień 1 – 22 października (czwartek), Start: 20:00 Diagnosis: Death The Best Of Horror Shorts – blok filmów krótkometrażowych: - Head to Love (2009, USA, reż. Van Kassabian, 20min); - Night of the Hell Hamsters (2006, Australia, reż. Paul Campion, 16 min); - Das Floss (2004, Niemcy, reż. Jan Thuring, 9 min); - Virtual Dating (2009, Belgia, reż. Katia Olivier, 16min); - Eel Girl (2008, Australia, reż. Paul Campion, 5min); - Velgunzer (2008, USA, reż. Bradford Schmidt, 14 min); - Brother's Keeper (2008, Holandia, reż. Martijn Smits, 15 min); - Das Zimmer (2009, Niemcy, reż. Nik Sentenza, 13 min); - Mavela (2008, Hiszpania, reż. Manuel Arija de la Cuerda, 18min); Piła 6 – Premierowo!

Dzień 2 – 23 października (piątek), start 20:00: Sauna; Open Graves; Visions .

Dzień 3 – 24 października (sobota), start: 22:00: Dying Breed; My Name is Bruce; Trailer Park of Terrors ; *Wszystkie filmy z wyjątkiem “Piła 6” grane są z nośnika DVD.

Ceny biletów: na jeden dzień festiwalu: 20 zł normalny, 17 zł dla posiadaczy karty lojalnościowej Multikinomaniaka, Ceny karnetów: 49 zł normalny i 39 zł dla posiadaczy karty lojalnościowej Multikinomaniaka Sprzedaż biletów: Bilety i karnety do nabycia tylko w kasach kin Multikino.

Oficjalna strona festiwalu:

www.horrorfestiwal.pl

 ************************************************

KLUBOKAWIARNIA MLECZARNIA – miejsce w dobrym tonie - ESCALE DEDALE – francuski teatr piosenki - 19 paxdziernika - godz. - 19.00. Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Francuski Teatr Piosenki, swoje imię i nazwisko.

ESCALE DEDALE - MICHELE KERHOAS – ŚPIEW, DEKLAMACJA, HARMONIJKA USTNA; POL HUELLOU – ŚPIEW, FLET IRLANDZKI, TIN WHISTLE, FLET POPRZECZNY, NEY, SHAKUHACHI, SANZA J.C.NORMANT – KLAWISZE; REŻYSERIA: BERNARD COLIN - Śpiew, deklamacja, flety celtyckie, fortepian, egzotyczne instrumenty - wspaniale wpisują się zarówno w konwencję klasycznego koncertu jak i kabaretu w francuskim stylu, którego podstawą jest piosenka.

Escale Dedale proponuje podróż przez kontynenty i stulecia: od Szekspira, Erika Satie przez Enzo Enzo, Ferre, Treneta do Brassensa, Seegera, Allesia, Sayat Nova. Reżyser spektaklu Bernard Colin potrafił wykorzystać odmienne temperamenty i barwy głosów aktorów i wykreował magiczną przestrzeń, w której widz zaczyna marzyć... Zmysłowa i wyrafinowana interpretacja Michele Kerhoas poezji M. Duras w piosence Allesia "India Song", jej deklamacja w utworze "Un oiseau sur la tete" czy "Marche nuptiale" Brassensa na długo pozostają w pamięci widzów. Charakterystyczny głos Pola Huellou, który tak samo zachwyca jak jego wirtuozerska gra na egzotycznych instrumentach i sceniczna charyzma, predestynują artystę nie tylko do interpretacji przebojów (Ferre, Trenet, Seeger), ale także muzyki tradycyjnej (piosenki: amerykańskie, irlandzkie i angielskie "Molly O", "Black is the Colour", „Pretty girl milking her cow”). Wrażliwość wykonawców i rzadko spotykana dzisiaj kultura wykonania oparta raczej na minimalizmie i adekwatnym użyciu środków, a nie na przerysowaniu, sprawiają, że odbiorcy ESCALE DEDALE niepotrzebna jest znajomość rozbrzmiewających w przedstawieniu wielu języków obcych. Słowa piosenek w językach: francuskim, angielskim, bretońskim, niemieckim, ormiańskim są jak nuty celnie trafiające w ucho i serce słuchacza wrażliwego na piękno muzyki i słowa, który doskonale rozumie intencje twórców. Półtoragodzinny spektakl dwudziestu jeden piosenek spina zwartą klamrą wirtuozerski akompaniament J.C. Normanta. Ten utalentowany pianista i aranżer przenosi nas w gęstą przestrzeń faktury muzycznej fortepianu, gitary, harfy, instrumentów perkusyjnych z niespodziankami efektów wiatru, a nawet burzy.

„Muzyka Pola Huellou jest naturalną przyjemnością – to muzyka, która płynie jak strumyk w irlandzkich górach lub bretońskich wzgórzach, płynie w stronę morza i opowiada historie.”

bilety w przedsprzedaży 30,00 pln w dniu koncertu 35,00 pln Przedsprzedaż prowadzona jest w recepcji Hostelu Mleczarnia

*******************************************

OŚRODEK DZIAŁAŃ ARTYSTYCZNYCH FIRLEJ - Coffee Break – koncert promujący debiutancką płytę - 23 października - godz. 20.00. Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Coffe Break, swoje imię i nazwisko.

KONCERT ZESPOŁU COFFEE BREAK PROMUJĄCY DEBIUTANCKI ALBUM.

„W swoją twórczość wkładają całych siebie, a mieszanka ich temperamentów i fascynacji muzycznych scala się w spójną całość pod szyldem „Dobra Muzyka”. Znajdziecie tam wiele pozytywnej energii oraz rytmów inspirujących do refleksji”. "Utrzymana w klimacie popu, soulu, jazzu, funky muzyka wydaje się być delikatnie mówiąc nieokreślona, a taki miszmasz wzbudza podejrzenie, że wykonawcy nie do końca wiedzą, co tak naprawdę chcą grać i do jakich słuchaczy adresują swoją twórczość. Ale w tym szaleństwie jest metoda, co najlepiej udowadniają członkowie zespołu Coffee Break. To właśnie trochę tak, jak z kawą. Każdy prawdziwy jej smakosz ma swój własny ulubiony rodzaj - espresso, romano, latte, są wielbiciele arabiki, luwaki czy arobusty, są tacy, którzy nie uznają żadnych mieszanek i tacy, którzy uwielbiają wsypać do niej a to czekoladę, a to cynamon, a to chili. Kawa jednak zawsze pozostaje kawą. I podobnie jest z muzyką. Ludzie ją kochają, choć każdy słuchacz może w jej bogactwie stylów szukać własnych kompilacji, adekwatnych do swojego gustu, nastroju czy charakteru. Kto miał okazję być na koncercie Coffee Break powinien doskonale zrozumieć, co mam na myśli. Tworzący zespół muzycy (Monika Wiśniowska, Tomasz Basel, Leszek Gorski, Tomasz Garbera, Michał Wilczyński) w swoją twórczość wkładają całych siebie, a mieszanka ich temperamentów, charakter(k)ów, doświadczenia scenicznego i osobistych fascynacji muzycznych scala się w spójną całość pod szyldem „dobra muzyka”. Muzycy odważnie lawirują pomiędzy uznanymi gatunkami muzycznym, a nowymi trendami, niemniej, nawet czerpiąc z dorobku swoich idoli zachowując własny, niepowtarzalny styl. Zresztą to są właśnie, moim zdaniem, wielkie ich atuty i nadzieja na przyszłość – pokora wobec swoich mistrzów, nieustanna praca i wysiłek, by stawać się coraz lepszymi oraz odwaga, by eksperymentować z własnymi umiejętnościami. Wielbiciele piosenki „Forever” nie zawiodą się więc 9 września, kiedy to ukaże się debiutancka płyta Coffee Break. Znajdziecie tam wiele pozytywnej energii, rytmów inspirujących do refleksji nad sobą i takich, które bezboleśnie wyciągną Was z łóżka nawet o nieludzkiej 6 rano. Tych zaś, którzy nie są do końca przekonani, czy warto wzbogacić półkę o krążek tego zespołu, zapraszamy na koncert promocyjny, który odbędzie się w Firleju 23.10.2009r. g. 20:00. Skądinąd wiadomo że będzie to wyjątkowy koncert , jedyny taki we Wrocławiu. Na scenie nie zabraknie muzycznych i wizualnych niespodzianek oraz gości, a znając zespół możemy spodziewać się wyjątkowej atmosfery i porządnej dawki energetycznej muzyki. Już choćby dlatego warto przyjść i przekonać się osobiście, z czym się Coffee Break je, a właściwie pije." //Agata Satława 23.10.2009 godz. 20:00 FIRLEJ wstęp 15 zł , z płytą 50% taniej (Płyta dostępna również przed koncertem). Płyta dostępna na www.megatotal.pl i www.coffeebreak.art.pl oraz w dobrych sklepach muzycznych.

***************************************

OŚRODEK DZIAŁAŃ ARTYSTYCZNYCH FIRLEJ - koncert z cyklu Singer – Songwriting - Hugo Race & True Spirit - 21 października - godz. 20.00. Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Hugo Race, swoje imię i nazwisko.

HUGO RACE & TRUE SPIRIT - Koncert promujący najnowszą płytę tego australijskiego artysty, o tytule "53rd State". Maniakalna wersja bluesa Hugo Race'a bywa porównywana z Jonem Spencerem, Tomem Waitsem i oczywiscie z Nickiem Cave'em (z którym artysta współpracował). Henry Rollins okreslil go niegdyś mianem "jednego z bogactw narodowych Australii". Rock, surowy blues, psychodelia, experyment i niezwykła "piekielna" atmosfera. Najnowszy album Hugo Race'a zaskakuje bogactwem brzmień, ociera się o najróżniejsze stylistyki, od bluesa, przez soul, funk, post-rock, aż do eksperymentalnej elektroniki. W muzyce Hugo Race'a nadal dużo jest niepokojących brzmień przyprawiających o gęsią skórkę, mniej jednak hałasu, rockowego ataku i ostrych riffów. Płyta pełna jest za to świetnych aranżacji - piosenek, które zapadają w pamięć. Wiele tras koncertowych, współpraca z Nickiem Cave'em, projekt Dirtmusic (wspólnie z Chrisem Eckmanem z Walkabouts i Chrisem Brokawem z Codeine), kilka ostatnich świetnie przyjętych płyt studyjnych i koncertowych ze swym zespołem True Spirit oraz projekt Sepiatone (razem z Martą Collicą), sprawił, że Hugo Race zyskał znaczącą popularność na światowej scenie eksperymentalnego rocka. bio Hugo Race pochodzi z Australii, karierę muzyczną rozpoczynał w grupie Plays With Marionettes w 1982 roku. Po dwóch latach do swojego nowego zespołu zaprosił go Nick Cave, który wcześniej rozstał się z grupą The Birthday Party i przygotowywał się właśnie do kariery solowej. Cave pozyskał min. niemieckiego gitarzystę Blixe Bargelda - ten jednak grał również ze swoją macierzystą grupą Einstürzende Neubauten i nie od razu mógł grać z Cave'em. Właśnie na miejsce chwilowo nieobecnego Bargelda Cave zaprosił Hugo Race'a. Race nagrał razem z Nickiem Cave'em and The Bad Seeds pierwszą płytę zespołu, znakomitą "From Her To Eternity". Po niecałym roku odszedł, potem kilkakrotnie wspierał jednak Cave'a (zagrał i zaśpiewał w kilku piosenkach na płytach: "Kicking Against The Pricks", "Tender Pray" oraz "Murder Ballads"). Od 1985 roku Hugo Race grał przez trzy lata w grupie The Wreckery, a potem założył własny zespół True Spirit, który istnieje do dziś. Race śpiewa, gra na basie i gitarze. Udzielał się na wielu płytach swoich przyjaciół, m.in. Micka Harveya (płyta "Intoxicated Man" z 1995) oraz Roberta Forstera ("Danger in The Past" z 1991). Zagrał też w kilku filmach: u boku wokalisty INXS Michaela Hutchence'a w "Space Dogs" i u boku Nicka Cave'a w "Ghosts... Of The Civil Dead". Pod szyldem Hugo Race and The True Spirit nagrał jedenaście albumów. Promując "The Goldstreet Session" przyjechał do Polski po raz pierwszy w listopadzie 2003 na 4 doskonale przez publiczność przyjęte koncerty w Warszawie, Lublinie, Tychach i Poznaniu. Ponieważ Hugo zachwycony był polską publicznością, w maju 2004 przyjechał na kolejną trasę. Od tego czasu zdążyły ukazać się już dwie kolejne płyty: "Ambuscado" (2005) i "Taoist Priets" (2006), a Hugo przyjechał na kolejną trasę koncertową w 2006 roku. W listopadzie 2007 nakładem Glitterhouse ukazała się płyta Dirtmusic, wspólnego projektu Hugo Race'a, Chrisa Eckmana (Walkabouts) i Chrisa Brokawa (Codeine), w lutym 2008 Gusstaff Rec. opublikował DVD "Live In Warsaw", na którym oprócz koncertu z Warszawy znalazły się także teledyski oraz film dokumentalny o trasie Hugo Race & True Spirit.

 www.myspace.com/hugoraceandthetruespirit blog.helixed.net

 2009-10-21 | godzina: 20:00 bilety: 15/20 pln // Karnet na wszystkie 4 koncerty z cyklu SINGER-SONGWRITING: 50 pln

**********************************************

Wytwórnia Filmów Fabularnych (ul. Wystawowa 1) - Ethno Jazz Festiwal - Jose Feliciano (pod patronatem Radia Wrocław) - 21 października - godz. 20.00. Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Jose Feliciano, swoje imię i nazwisko.

To znana na całym świecie osobowość, od ponad dwóch dekad wywierająca wpływ na muzykę popularną. Osobowość, która w sposób niedościgniony połączyła różne style muzyczne. Jose Feliciano to pierwszy artysta latynoamerykański, który zasłynął na anglojęzycznym rynku muzycznym i przetarł szlaki innym twórcom, odgrywającym obecnie niebagatelną rolę w amerykańskim przemyśle muzycznym. Jose Feliciano został okrzyknięty przez krytyków na całym świecie “największym żyjącym gitarzystą". Nazywany “Picassem swojego Królestwa” wykonawca ten nieustannie zdobywa dowody najwyższego uznania. Został uhonorowany tytułem Najlepszego Gitarzysty Popowego przyznawanego przez Miesięcznik Guitar Player i zajął zasłużoną pozycję w Galerii Wielkich tego pisma; a w ankiecie przeprowadzonej wśród czytelnikóww magazynu Playboy uzyskał tytuł Najlepszego Gitarzysty Jazzowego oraz Najlepszego Gitarzysty Rockowego. Ma na koncie czterdzieści pięć złotych i platynowych płyt, był szesnaście razy nominowany do nagrody Grammy, zdobywając osiem statuetek, oraz może poszczycić się niezliczoną liczbą innych prestiżowych nagród przyznawanych na całym świecie. W roku 1996, Jose Feliciano otrzymał nagrodę za całokształt twórczości przyznawaną przez magazyn Billboard. W roku 2001, artysta otrzymał za swoją działalność muzyczną oraz humanitarną tytuł doktora nauk humanistycznych uniwersytetu Sacred Heart w Fairfield, Connecticut. Ciesząc się niesłabnącym zainteresowaniem, Jose Feliciano grał dla najważniejszych i z najważniejszymi osobami na świecie. Ma na koncie wspólne występy i nagrania z wieloma najlepszymi orkiestrami symfonicznymi, takimi jak London Symphony Orchestra, Los Angeles Philharmonic oraz Vienna Symphony Orchestra. Występował w wielu znanych programach telewizyjnych na świecie; prowadził też własne programy, a jego muzykę wykorzystywano w telewizji, filmach oraz na scenie. bilety: 120 zł – I miejsca, 90 zł – II miejsca, 70 zł – III miejsca

********************************************

OŚRODEK DZIAŁAŃ ARTYSTYCZNYCH FIRLEJ - Mitch & Mitch + Kwadratowi - 24 października - godz. 20.00. Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Mitch, swoje imię i nazwisko.

Szaleńcze show w gwiazdorskiej obsadzie! Skład Mitch&Mitch tworzą znani muzycy (m.in. Macio Moretti, Bartek Weber), z takich formacji jak: Starzy Singers, Królowie Życia, Baaba, Pogodno, Kwadratowi i 3 Metry. Ich twórczość to wielki żart muzyczny, którym zwodzą publiczność, lubiącą zabawę konwencjami, skłonną do spontanicznych reakcji, rozbrykaną jak oni sami. Panie piszczą, panowie gwiżdżą, artyści robią zlewkę ze wszystkiego i wszystkich. Na Off Fesivalu oburzona widownia odchodziła z koncertu mając muzykom za złe, że Mitch’e nie wiedzą gdzie przyjechali na koncert: Polska czy Niemcy? Jak to Amerykanie… z Warszawy. Bawią się atrybutami kultury popularnej. W ich repertuarze sporo jest country, ale zespół zapuszcza się też w inne rejony muzyczne. Jest tam warszawski folk, żydowski czy japoński blues, portugalskie tango - mieszają wszystko ze wszystkim. Grają na gitarach, klawiszach, używają nie tylko głosów (z podziałem na: głos, parszywy głos i mikrogłos), ale też uroku osobistego. Wizerunek zespołu to mistyfikacja. Na koncertach pojawiają się w przebraniach (najczęściej kowbojów, ale bywało też, że grali w strojach Świętych Mikołajów), stronią od wywiadów i nikt tak naprawdę nie wie co to za jedni i o co im chodzi. Publiczność zawsze bawi się wyjątkowo dobrze. Powód? Po pierwsze: to szalona zabawa i inteligentne wygłupy, a po drugie: to także sporo naprawdę dobrze zagranych piosenek. No bo owszem, z muzyki można sobie pożartować, ale trzeba to robić z klasą i zawodowo. Kowbojom z Republiki Kartoflanej się to udaje. Na koncie mają dwa albumy ”Luv Year Country” i ”12 Catchy Tunes (We Wish We Had Composed)”. Piszą o sobie tak: „ […] sceny mogą się trząść, jak audiencja dostanie w prezencie wybuchową fuzję dobrze znanej surowej energii kwintetu z dystyngowanym, choć nie mniej elektryzującym brzmieniem sekcji mosiężnej – saksofonów, fletu, trąbki i puzonu – wszystko zwieńczone magicznym dźwiękiem wibrafonu. Nowe utwory były skomponowane, stare przearanżowane, więc nawet najbardziej oddani, wieloletni miłośnicy zespołu mogą odpocząć zapewnieni, że ich pragnienie niepowtarzalnych doświadczeń muzycznych, będzie zaspokojone”.

Muzycy z Mitch&Mitch, choć uznani, skrupulatnie ukrywają swoje prawdziwe nazwiska, przedstawiając się wyłącznie imionami Mitch (w rozmaitych wariacjach, jak Mrs. Mitch, Serious Mitch czy James Boned Mitch).

Skład: the basic Mitchez: Mitch - guitars, keyboards, percussion, vocal / Mitch - bass, percussion, vocal / Serious Mitch - percussion, guitars, melodica, keyboards, vocal, charm / Mr. Bitch - guitars, drums, percussion, sampler, lousy vocal / James Boned Mitch - drums, percussion, sampler, some vocals / aaaaand the Combo Mitchez: Mad Mitch - saxophone, flute, percussion / Mitch The Kid - trumpet, percussion / Spiral Mitch - trombone, percussion / Crackin' Mitch - vibraphone, percussion / weeeeeet: Half-Mitch Half-Ape - piano sometimes...

www.mitch-and-mitch.com

www.myspace.com/mitchandmitch

bilety: 15pln (do 30 września) / 20 pln / 25 pln w dniu koncertu

*****************************************

TEATR POLSKI - Lalka - 21 października - godz. 17.30. Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Lalka, swoje imię i nazwisko.

Długo oczekiwana premiera. Przedstawienie o rozkładzie dotychczasowego porządku świata. Rubin - podobnie jak Prus w swej powieści - przyłapuje niegotową rzeczywistość. Kinga Preis jako Izabella Łęcka oraz Bartosz Porczyk jako Wokulski w ponadczasowej historii miłosnej. Lalka nie lalka Na pytanie, jaka powinna być teatralna wersja "Lalki", lepiej sobie przed wizytą we wrocławskim Polskim nie odpowiadać. Bo po co potem konfrontować marzenie z rzeczywistością? Wystarczy, że będziemy musieli zestawić powieść Prusa, jej ducha, fabułę, styl, sceny i rysunki bohaterów z tym, co zobaczymy w teatrze. Wiktor Rubin porwał się na polską powieść wszech czasów, mając zapewne świadomość walki z wyobrażeniami widzów, z których prawie każdy "Lalkę" zna z lektury i filmów. Ale też było mu łatwiej podejmować inscenizacyjne decyzje, skoro nie uważa dzieła Prusa za arcydzieło. Tak wynika z wywiadu zamieszczonego w Internecie. W efekcie poszedł przede wszystkim swoją drogą, pisząc (z Jolantą Janiczak) sztukę na motywach książki, dodając teksty innych autorów, w tym Mickiewicza i Grossa. I wyszedł na tej kombinacji chyba najgorzej jak mógł. Ani nie osiągnął sukcesu, ani spektakularnie nie poległ. Rubin bardzo się starał wpleść w opowieść Prusa współczesność, lecz i zostawić trochę z klimatu powieści. To przecież jest inscenizacja głośnej klasyki, nie byłoby w porządku, gdyby "Lalki" w "Lalce" nie było, cyniczny chwyt plakatowy nie przystoi poważnemu reżyserowi i szanującej się scenie. Przypuszczam, iż Wiktor Rubin zdaje sobie sprawę, że publiczność przychodzi na ten akurat wieczór, by zobaczyć Stacha i Izabelę, nie Jolę i Jarka. Jolę (Rutowicz) i Jarka (Jakimowicza) widujemy, nie wychodząc z domu. Za Wokulskim i Łęcką stoi pewna kulturowa legenda, a przynajmniej kontekst, od którego nie warto się odcinać. Więc na poziomie historii miłosnej teatr pozostaje literaturze wierny. On ją kocha szaleńczo, straceńczo i głupio, ona się nie daje zdobyć (czyli kupić). On postępuje według reguł handlowych, ona salonowych. Ani w XIX, ani w XXI wieku nie ma szans na porozumienie. Można się z losem pogodzić albo iść i się powiesić. "Lalka" Prusa to oprócz świetnie podanego, choć konwencjonalnego romansu złożona historia społeczna, rozegrana tu i teraz, czyli wtedy i tam. Właśnie tutaj Rubin zwietrzył okazję do opowiedzenia własnych myśli o świecie dzisiejszej Polski. Arystokracja to tak zwani celebryci, osoby sławne, gwiazdy telewizji. Zamiast wielkiego obrazu flamandzkiego mistrza scenograf (brawa dla Mirka Kaczmarka) umieścił na teatralnej ścianie ogromne ramy, które od czasu do czasu wypełniają się kadrami reality show (tak zaprezentowany został wątek wizyty w Zasławiu). Bohaterowie wchodzą w role medialnych marionetek z Big Brothera, Wąsowska uwodzi Wokulskiego, Krzeszowscy się kłócą. Program ogląda Stawska w wynajmowanym pokoiku, komentując: Co tam robi Wokulski? Stawska (z wyczuciem kreowana przez Halinę Rasiakównę na kobietę bez przyszłości) jest dla Party-świata łopatologicznym kontrapunktem. Jej mały pokój stoi obok wielkiej sceny, jej (podarowany przez Rzeckiego) telewizor ma jakieś 20 cali, podczas gdy sceniczny olbrzym posiada zapewne i HD, i HDMI, Dolby Surround, Time Shifting, Deinterlace. Ona zarabia poniżej średniej, może minimalną, oni toną w długach milionowych. Krytyka iluzorycznego, pasożytniczego świata celebrytów? Trochę to mało na główną ideę ambitnego przedstawienia. Rozdźwięk między światem gwiazd, a rzeczywistością, w której na gwiazdy się spogląda, podkreśla jeszcze jedna scena. Wokulski dialoguje z subiektami, rzucając polską listą płac: Kielce, Piotr, 43 lata, kierowca w firmie transportowej, 1300 złotych, Łódź, Basia, 20 lat, ekspedientka, 800 złotych. Z każdym wymienianym imieniem z tej przydługiej wyliczanki coraz bardziej powłóczy nogami, by zwalić się w końcu na deski w symbolicznym geście współodczuwania. Wokulski filantrop, jak u Prusa. Jest nawet moment w przedstawieniu, kiedy Kinga Preis (Łęcka) rozdaje na widowni ulotki prosząc o wsparcie dla fundacji (jakby podczas kwesty w oryginalnej "Lalce"). Kilkakrotnie w sztuce zostaje zatarta granica między teatrem a życiem, choćby poprzez zapalanie świateł na widowni, są chwile, gdy aktorzy ujawniają, że grają. Przypomina się zrealizowany rok temu w tym samym teatrze "Hamlet". Z kolei, kiedy Wokulski rzuca Rzeckiemu" "Wypaj z tym swoim pamiętnikiem!", przywołuje mimochodem "Wielką Improwizację" z "Dziadów. Ekshumacji", też Teatru Polskiego. Tam było: "Wypać! Będę improwizował". Mamy już zatem we Wrocławiu do czynienia z inscenizacyjnym cyklem transkrypcji klasyki na nowy język i dzisiejszy czas. Celowo mało wspominam o aktorstwie, choć obsadzenie młodego Bartosza Porczyka w roli Stacha, zakochanego w starszej partnerce, wywoływało emocje i prowokowało do zaciekawionych komentarzy. Aktorstwo jest OK, bez fajerwerków i szczególnych wyróżnień, wszyscy trzymają klasę, czy to w epizodach, czy w większych rolach. A Porczyk-Wokulski daje radę, na miarę skrojonej przez reżysera postaci rozpiętej między konwencją a szczerością, działaniem a marzeniem o innym wcieleniu. Nigdzie mu nie jest wygodnie, próba nagości nie kończy się przełomem. To nagość w klatce własnych pragnień nie do spełnienia, przezroczystej jak tabloidowa pułapka ekranu na głównej scenie i klitka Stawskiej. Przedstawienie Rubina można analizować, znajdując inteligentne pomysły, wyszukując odniesienia i cytaty, czasem trafione, czasem wciśnięte na siłę (licytacja z motywem żydowskich rozliczeń). To jeden z tych spektakli, których obejrzenia się nie żałuje, lecz do obejrzenia potrzeba nielichego samozaparcia. Bo przychodzimy na "Lalkę" jednak wg Prusa, a zastajemy wariacje na temat "Lalki". Zamiast dzieła - przymiarkę do dzieła. Nie twierdzę, że lepiej byłoby pójść na całość i wystawić tego Prusa bez sampli i skreczów (choć osobiście nie miałbym nic przeciwko). Ale może przynajmniej bez karkołomnych tez? Celebryci nie są dzisiejszą arystokracją, dostępu do ich świata nie bronią towarzyskie zasieki nie do przejścia i nie do kupienia. Tam, gdzie wszystko jest na sprzedaż, liczy się demon zysku, a w tej konkurencji wygrywa Wokulski, nie Starski - Grzegorz Chojnowski, Radio Wrocław

******************************************

HALA ORBITA (ul. Wejherowska 34) - Chór Aleksandrowa - 30 października - godz. 19.00. Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Chór Alexandrowa, swoje imię i nazwisko.

Najlepszy, z najdłuższą tradycją Chór Alexandrowa specjalnie dla Polaków wykona repertuar jakiego jeszcze nie było! To będzie dopiero show ! Tego nie można przegapić! Długo oczekiwany Chór Alexandrowa wystąpi w kilkunastu miastach Polski w październiku w 2009 roku. Najlepszy, z najdłuższą tradycją, znany na całym świecie Chór Alexandowa zaśpiewa utwory z nowego repertuaru. Historia zobowiązuje – Chór powstał 12 października 1928 roku, w jego repertuarze to ponad 2000 pieśni, w jego skład wchodzi 200 osób, za rok obchodzi 80 rocznicę powstania Chóru. Wielokrotnie odznaczony orderami, nagrodami Chór Alexandrowa koncertował na deskach najznakomitszych scen koncertowych na wszystkich kontynentach. Moskiewski Chór Aleksandrowa Czerwonej Armii to zespół najwyższej klasy. „Jak nie zachwycać się giętkością i subtelnością niuansów, czystością dźwięku i jednocześnie harmonijnością!” – z zachwytem pisał o nim francuski kompozytor Georges Orik jeszcze w czasie pierwszych zagranicznych występów zespołu we Francji w 1937 roku. Po trzydziestu latach, kiedy zespół występował w Kanadzie, montrealska gazeta „La press” zanotowała: „Chór pod dyrekcją A. Aleksandrowa bezspornie jest jednym z najlepszych chórów tego rodzaju na świecie. Ich koncert – to fajerwerk wykonawczego mistrzostwa”. W ciągu całej historii zespołu – 126 „Aleksandrowców” za swą działalność zostało wyróżnionych honorowymi tytułami ( 58-miu spośród nich pracuje w zespole obecnie). „Aleksandrowcy” przemierzyli całą Rosję, przebywali z występami w ponad 70-ciu krajach świata i wszędzie ich występy odnosiły triumfalne sukcesy. Zasługi zespołu nagrodzono wysokimi odznaczeniami krajowymi i zagranicznymi. Należą do nich: dyplom Światowej Wystawy w Paryżu – Grand Prix (1937 r.), nagrody za rekordowe nakłady nagrań płytowych – „Złote płyty” francuskiej firmy Chard Diu Mondy (1964 r.) i holenderskiej „N. O. S.” (1974r.) oraz „Złoty dyskobol” (1961 r.) przyznany przez francuską akademię nagrań – za najlepszą płytę roku. W repertuarze zespołu jest ponad 2 tysiące utworów. Są to pieśni narodowych kompozytorów, pieśni ludowe, muzyka sakralna, klasyczne utwory rosyjskich i zagranicznych kompozytorów oraz arcydzieła światowej muzyki popularnej.

REKLAMA