Głód, tlen, wojna - nowe horyzonty kina

Radio RAM | Utworzono: 02.08.2009, 20:51 | Zmodyfikowano: 03.08.2009, 22:08
A|A|A

Zdjęcia: www.enh.pl

- Festiwale filmowe to strata czasu - prawił Peter Greenaway, jedna z największych gwiazd tegorocznych Nowych Horyzontów. Jednak jeśli dżentelmen-gawędziarz przekonał kogokolwiek, że kino umiera, to jedyną szansą na reanimację są właśnie festiwale, takie jak wrocławskie Nowe Horyzonty.

W tym roku Nowe Horyzonty wyszły poza kino, obserwowaliśmy jak film przenika się z innymi dziedzinami sztuki, jak wrasta w miasto, w pamięć, w przyszłość.

- W przyszłości każda chwila życia ludzkiego będzie fotografowana, rejestrowana, duplikowana. Ludzie staną się przezroczyści, będą przechodzić przez siebie jak przez otwarte drzwi - mówi narrator pokazywanych na festiwalu "Imitacji życia". Era Nowe Horyzonty jako festiwal pokazuje właśnie przenikanie, przezroczystość, a jednocześnie wagę kina.

"Głód" - reż. Steve McQueen, Wlk. Brytania / Irlandia 2008

Tekst alternatywny

Główną nagrodę festiwalu międzynarodowe jury przyznało filmowi "Głód" Steve'a Mc Queena. Brytyjski artysta wizualny, którego prace pokazywano między innymi na Biennale w Wenecji w bardzo charakterystyczny dla siebie, bogaty w warstwie obrazu sposób, opowiada o proteście głodowym w irlandzkim więzieniu.

Sytuacje skrajne, przelewającą się cielesność, skojarzyć można zarówno z krańcową sztuką, jak i dokumentalnymi zapisami skrajnego sposobu żegnanie się z życiem ( pokazywane we Wrocławiu, a zwycięskie na Planete Doc Review "Zapiski robaków-odgłosy mumii"). Bolesne, brutalne sytuacje stają się od lat podstawą nie tylko dla kronik, relacji, wspomnień i kina społecznego, ale także dla artystycznych wizji.

Jedną z nich jest właśnie "Głód" - nagrodzony przed rokiem Złotą Kamerą w Cannes. Film był faworytem konkursu od samego momentu ogłoszenia, że będzie w nim startował. Widzowie często powtarzali, że pozostałe filmy rzadko ich w tym roku zaskakiwały.

"Tlen" - reż. Iwan Wyrypajew, Rosja 2009

Tekst alternatywny

- Są dobre, ale nie ma zachwytów - takie opinie o tegorocznych premierach słyszałem często. Dotyczyć mogły chyba tylko najnowszych produkcji. W sekcji Panorama zabrakło podziału na 'mistrzów' i 'odkrycia'. Nie brakowało jednak fenomenalnych filmów szwedzkich i kanadyjskich. Arcydziełami tegorocznego festiwalu pozostały filmy Guya Maddina i Tsai Ming-Lianga.

Sukcesem okazały się również instalacje - azjatyckiego mistrza w Studiu BWA i Jakuba Szczęsnego do filmów Maddina w BWA Design. To za ich sprawą najlepiej objawiono we Wrocławiu jak kino przenika się we wszystkich obiegach z pracami architektów, designerów, plastyków.

Co się podobało widzom?

Guy Maddin cieszył się jak dziecko, zwiedzając kabiny, w których wyświetlano jego flm "Tchórze przyklękają", Tsai Ming-Liang zachęcał by we wnętrzu jego "Erotic Space" nie tylko oglądać, ale i wypoczywać, rejestrować wrażenia wszystkimi zmysłami. Piotr Dumała wyświetlał swoją najnowszą animację na ścianie w przejściu między Heliosem a synagogą. Cieszyła się sporym zainteresowaniem, idealnie pasowała do ogromnego muru, który teraz będzie kojarzył się wrocławianom z pustym, zgaszonym ekranem.

- Kino staje się dziełem sztuki - mówił Tsai Ming-Liang, nawiązując do premiery swojego filmu "Twarz", zamówionego przez Luwr do nowej kolekcji. Dla takiego kina trzeba jednak czasu i miejsca. Czasem w galerii, kiedy indziej w muzeum, coraz częściej w Operze, gdzie już nie tylko muzycy, ale i artyści efektów dźwiękowych pozwolili festiwalowiczom odbierać na nowo doskonale znane filmy. Takie działanie nie odbiera niczego sali kinowej.

"Wojna polsko-ruska" - reż. Xawery Żuławski, prod. Jacek Samojłowicz, Polska 2009

Tekst alternatywny

Ona nie jest, jak chce Greenaway, "najgorszym miejscem do oglądania filmu". Pozostaje najlepszym - w żadnych innych warunkach nie można docenić precyzyjnej konstrukcji "Białej wstążki" Michaela Haneke i podwójności melodramatu "Przerwane objęcia" Pedro Almodovara. Te pozakonkursowe hity należały do najlepszych filmów festiwalu.

"Biała wstążka" każe nam przyglądać się autorytarnej szkole wychowania. Zbrodnie są konkretne i widać ich skutki, sprawcy pozostają jednak nieuchwytni, odpowiedzialność się rozpływa. Wszystko dla ratowania społeczności. Prawdziwe skutki wykraczają poza to, co pokazano w filmie, poza suchą opowieść narratora. Nienaganny w formie, genialnie skonstruowany fabularnie - film "Biała wstążka" to canneńska Złota Palma, która na długo pozostanie wydarzeniem. Podobnie jak "Przerwane objęcia" na stałe wpiszą się w 'okres dojrzały' twórczości Almodovara.

Reżyser na nowo montuje swoje "Kobiety na skraju załamania nerwowego", zestawia miłość kobiety do mężczyzny z własną miłością do kina. Film staje się najintymniejszą sprawą, najbardziej osobistą formą wyrazu. Muza Penelope Cruz sztucznie przybiera pozy wielkich ikon kina, ale emocje, które zatrzymamy pod powiekami po seansie pozostaną prawdziwe. Gra konwencją i lustrzana zabawa pozwala zaś, po premierze "Przerwanych objęć" powołać do życia nowy gatunek - gazpacho noir.

"Galerianki" - reż. Katarzyna Rosłaniec, prod. Włodzimierz Niderhaus, Polska 2009

Tekst alternatywny

Tegoroczna, dziewiąta edycja okazała się dobrym punktem obserwacyjnym dla polskiego kina. Rodzime produkcje, nawet te znane już z kin, cieszyły się ogromną popularnością. Pokazywane przed rokiem "Cztery noce z Anną" - pełna sala. Inne świetne filmy, też miesiące po premierach, mogły liczyć na to samo. "33 sceny z życia" i "Rysa" zostały równie mocno skrzywdzone w Gdyni promowaniem pod publiczkę "Małej Moskwy", we Wrocławiu odnalazły swoje miejsce.

Jury zdecydowało, że nagrodzi "Wojnę polsko-ruską" i trudno sobie wyobrazić lepszy werdykt. Pod uwagę brano oczywiście wyżej wspomniane filmy oraz "Las" Piotra Dumały. Zdecydowano się na "Wojnę", by Nowe Horyzonty nie zostały wytyczone przez film sprzed roku, by wskazać ciekawe poszukiwanie formy w kinie. Możliwe, że wrocławski festiwal jest jedynym, na którym "Wojna" może otrzymać główną nagrodę. Xawery Żuławski nazywa takie decyzje jurorów odważnymi, bo dostrzega, że na festiwalach stawia się głównie na kino prospołeczne, dotykające konkretnego, istotnego problemu.

"Wojnę" można zaś idealnie zestawić z "Tlenem" - Iwana Wyrypajewa, telewizyjno-teledyskowym, trwającym godzinę pociskiem z obrazu i słów, poetyckim, slamowym krzykiem na temat przykazań, miłości i pop-przemocy:

Tak jak w "Wojnie" pierwsze skrzypce grają aktorsko Borys Szyc i Roma Gąsiorowska, tak w "Tlenie" świetny duet tworzą Aleksiej Filimonow i Karolina Gruszka.

Mówi Roma Gąsiorowska:

Iwan Wyrypajew upierał się przed, a nawet po premierze, że jego film w Polsce pozostanie niezrozumiały, bo widz czytający napisy nie nadąży za obrazem, za natłokiem słów. Być może nagroda publiczności sprawi, że reżyser zmieni zdanie i film nie dotrze do polskich kin z zapowiadanym dubbingiem.

"Las" - reż. Piotr Dumała / Polska 2009 / 76’

Tekst alternatywny

Szkoda, że za debiut nie nagrodzono w tym roku "Lasu" Piotra Dumały. Wybitny twórca animacji, który na festiwalu nie tylko działał w przestrzeni miejskiej, ale miał też swoją retrospektywę, zadebiutował w fabule dziełem osobnym, uniwersalnym, traktującym jednocześnie o sprawach podstawowych i otwartym w swej symbolice na mnogość interpretacji. Jury wolało "Galerianki", być może za prospołeczność, o której mówił Xawery Żuławski. Tyle, że dla reżyserki Katarzyny Rosłaniec fenomen tytułowych młodocianych prostytutek jest jedynie tłem, na którym buduje opowieść dość konwencjonalną- zarówno w formie, jak i treści.

Mówi Katarzyna Rosłaniec:

Największą wartością "Galerianek" jest zestaw przekonujących kreacji aktorskich i dobry słuch scenariuszowy, który słuchać w dialogach, szczególnie na początku filmu.

"FLicKeR" - reż. Nik Sheenan, Kanada 2008

Tekst alternatywny

Debiutujący na Nowych Horyzontach konkurs filmów o sztuce to jeszcze jedno miejsce tegorocznego festiwalu, w którym film wyszedł z kina. Konkurs wygrał "Flicker" - o maszynie marzeń, która stanęła w klubie festiwalowym. Arsenał i bez niej był festiwalowym rajem - po całym dniu seansów publiczność bawiła się do późnej nocy przy z dnia na dzień lepszych koncertach oraz wykorzystując zabytkowy dziedziniec jako fenomenalny letni ogródek.

Wyróżnienie w konkursie filmów o sztuce przypadło "Dublowi" - wykorzystującej archiwalia opowieści o sobowtórze Hitchcocka i zimnej wojnie. Media, manipulacja, mieszanie się kultury, reklamy, polityki i hollywoodzkich ikon - kolejny wielowymiarowy tygiel.

"Dubel" - reż. Johan Grimonprez, Belgia / Niemcy / Holandia 2009

Tekst alternatywny

Tak jak "Dubel" miesza możliwości interpretacji, tak "Timecode" Mike'a Figgisa miesza punkty widzenia- spogląda na banalną historię z czterech punktów widzenia.

Mówi Johan Grimonprez:

Do wieloekranowej projekcji Figgis na żywo miksował muzykę i dźwięk. Publiczność była zachwycona. Nie brakowało również wzruszeń podczas wizyty Agnes Vardy. Pierwsza w Polsce wizyta autorki związanej z francuską Nową Falą to premiera autobiograficznych "Plaż Agnes" i obietnica złożona przez artystkę. Być może powróci za rok. Wyjdzie z kina w przestrzeń- pokaże instalację.

W "Plażach Agnes" chowa się w brzuchu wieloryba. Spytałem czy ten dom ma być schronem, jak wydma, czy miejscem do obserwowania, jak latarnia morska. - Jednym i drugim, jest jak schron, ale przezroczysty, pozwala by przenikało światło, byśmy mogli widzieć innych. Przenikanie jest elementem zasadniczym kina. Film to niuans związany z przenikaniem światła - odpowiedziała Agnes Varda. Czy przez jej otwarte drzwi przejdziemy dalej w stronę multiplikacji, o których mowa w "Imitacjach życia".

Na Nowych Horyzontach przenikają się także światy. Jubileuszowa edycja za rok to odkrywanie tureckiego kina i tureckiej kultury spotkanie filmów Hasa i braci Quaye, a także monumentalna prezentacja mistrza Nowej Fali - Godarda.

Dziesiąty festiwal Era Nowe Horyzonty od 22 lipca do 1 sierpnia. Wcześniej, w pierwszych dniach maja, Roman Gutek zaprasza do Gdyni. Tam wystartuje ze swoim nowym projektem.

REKLAMA
Dźwięki