Artysta znany jako Prince.

Radio RAM | Utworzono: 14.05.2009, 11:57 | Zmodyfikowano: 14.05.2009, 12:08
A|A|A

Pamiętam, gdy parę lat temu powrócił w wielkim stylu na światowe listy przebojów, gdy stacje radiowe grały utwory z jego krążka „Musicology". Miał wtedy podpisany kontrakt z wytwórnią Sony, która zapewne cieszyła się z faktu, że może przypomnieć światu o groove i funky, soul i pop w postaci człowieka, wymykającego się w zasadzie wszelkim klasyfikacjom muzycznym. Jego twórczość cechuje eklektyzm, nieokiełznana energia i talent do improwizacji. Niektórzy sądzą wszak, że gra na gitarze elektrycznej nie gorzej, niż sam Jimi Hendrix i Prince ostatnio na koncertach i płytach coraz częściej udowadnia to słuchaczom.

Sukces „Musicology" nie stał się na długo radością szefów Sony, gdyż kolejny swój album Prince postanowił już wydać w barwach Universalu. „3121" sprzedawał się przyzwoicie, choć już nie tak dobrze, jak poprzedni krążek. Wydawnictwo promowały zgrabne single „Te Amo Corazon" i „Black Sweat".

Minęło trochę czasu i Książę znów realizuje płytę w barwach Sony, tym razem skupiając się na ekologii i okraszając swe utwory wdzięcznymi gitarowymi solówkami. Jakby tego było mało „Planet Earth" jest sprzedawana także jako dodatek do codziennej gazety w Wielkiej Brytanii. Trzeba zatem oddać Prince'owi, że ma nosa, jak zwrócić na siebie uwagę przeciętnego zjadacza chleba. Stać go na bardzo wiele.

Mija kolejny okres i oto na początku tego roku dochodzą nas informacje, że twórca nieśmiertelnego „Purple Rain" zamierza promować aż potrójny album, ale już nie dystrybuuje go z pomocą wielkich koncernów płytowych. Na stronie www.lotusflow3r.com za „skromne" 77$ otrzymujemy dostęp do wielu multimediów, ale najważniejszym z nich są trzy nowe tytuły, które możemy ściągnąć z sieci. Są to: "LotusFlow3r", „MPLSound", „Elixer". Na pierwszym zestawie mamy do czynienia z dominacją gitarowego grania Księcia. Drugi ma nawiązywać do brzmienia zwanego "Minneapolis Sound", którego Prince był twórcą na przełomie lat 70. i 80. Wreszcie trzeci tytuł przynosi głos nowej podopiecznej naszego ulubieńca, a jest nią piękna Bria Valente.

Kobiety to kolejna jego słabość. Zapyta ktoś, co stało się ze zjawiskową Tamar, którą tak lansował w nagraniu „Beautiful, Loved and Blessed" na  płycie „3121"?. Coż, czas nie oszczędza nikogo, ale Prince wyraźnie nic sobie z tego nie robi i nie przeszkadza mu to w odkrywaniu nowych głosów i  angażowania pieniędzy i serca w kolejne zjawiskowej urody wokalistki.

Trzeba zresztą przyznać, że po raz kolejny serwuje słuchaczom wspaniałą muzyczną przygodę. Jest tu rock, pop, soul, groove i funky z domieszką znanej w jego twórczości, charakterystycznej psychodelii. Ale to tylko próba uściślenia muzycznych poczynań Prince'a. Podobnie było swego czasu przecież z potrójnym wydawnictwem „Emancipation".

Pozostaje on ponadto do dziś twórcą cenionym i uznawanym w bardzo szerokich kręgach muzycznych, czego dowodem były liczne składanki z  coverami  przy okazji obchodów pięćdziesiątych urodzin Księcia. Jak słychać i widać, on nie zamierza ustępować jeszcze nikomu pola.

 

REKLAMA