"Lubię łączyć obraz z dźwiękiem" - wywiad z Martinem Strathausenem z grupy "Tape Five" (Posłuchaj)

Radio RAM | Utworzono: 25.02.2009, 08:38 | Zmodyfikowano: 28.02.2009, 07:28
A|A|A

(Posłuchaj pierwszej części wywiadu)

(Posłuchaj drugiej części wywiadu)

Utwory Tape Five plasują się w gatunkach lounge, new jazz, swing, retro bossa - nova, a waszym pierwszym znanym nagraniem było „Avenue du Gare", które prezentowało wiele rozgłośni radiowych, także nasza. Jak powstał ten temat?

- Była końcówka lat dziewięćdziesiątych. Zajmowałem się produkcją jingli dla dużych niemieckich stacji radiowych. Inspirowałem się instrumentami dętymi, bossa novą i sambą. Chciałem nagrać utwór, który odzwierciedlałby w jakis sposób te gatunki. Napisałem melodię i ten zapis leżał przez kilka lat aż do roku 2003. Wtedy nadarzyła się okazja do nagrania  materiału i znalezienia wytwórni płytowej, która zechce to wydać. Wielu osobom utwór się spodobał  i postanowiłem zbudować wokół tego klimatu cały album.

Zwłaszcza zdanie „Avenue du Gare" brzmi niesamowicie i chwytliwie...

- (śmiech) Tak... francuski nie brzmi tu dobrze, bo prawidłowo jest „Avenue de la Gare". Ale to pieśń brytyjskiego turysty, który nie potrafi mówić po francusku.  To także opowieść o podróżującym facecie, wydającym mnóstwo pieniędzy w różnych wielkich miastach. Jest jak James Bond. Ale w pewnym momencie pieniądze się kończą, on pogrąża się w alkoholu i narkotykach.

(Posłuchaj trzeciej części wywiadu)

Wspomniałeś Jamesa Bonda. Ten wątek pojawia się w utworze „A View To A Kill" z akpitalnym wideo, gdzie doskonale zaśpiewał Ian MacKenzie. Jak się poznaliście?

- On jest rzeczywiście utalentowanym i miłym gościem. Mieszka w Londynie, a poznaliśmy się przy okazji nagrywania w wytwórni Chin Chin Records, gdzie rejestrowałem z Tape Five kolejny album „Bossa For A Coup". W zasadzie nie spotkaliśmy się , bo przesłaliśmy mu internetem muzykę , do której on dograł wokal. Ale zrobił to świetnie.

Moją uwagę przykuwa także wasz utwór „Cancun" będący hołdem dla muzyki Henry'ego Manciniego. A kim był  Henry Mancini dla ciebie?

- Był wspaniałym twórcą piosenek, świetnym kompozytorem. Łączył ludzi grających akordy jazzowe i posługiwał się chwytliwymi melodiami. Potrafił zbudować nastrój tych utworów, jak choćby w temacie Różowej Pantery.

Ja cenię sobie bardzo film „Śniadanie u Tiffany'ego" i nieśmiertelne „Moon River".

- Tak. Zawsze panuje określona atmosfera w twojej głowie , gdy słuchasz jego kompozycji. To samo staram się osiągnąć z Tape Five  i naszymi projektami.

(Posłuchaj czwartej części wywiadu)

Grasz na wielu instrumentach...

- Właśnie kupiłem sobie kontrabas. Zwykle gram na elektrycznym basie i używam sampli z keyboardów, ale uznałem , że czas na coś autentycznego i prawdziwego z atutem brzmienia dźwięku instrumentu drewnianego. Poza tym zawsze dobrze jest nagrywać coś z pomocą mikrofonu.

Czy przeszedłeś jakąś edukację muzyczną? Jak nauczyłeś się grać na tylu instrumentach?

- Gdy miałem dziesięć lat, kupiłem sobie pierwszą gitarę i postanowiłem, że będę muzykiem. W wieku lat czternastu uczyłem się już grać świadomie słuchając nagrań Jimiego Hendrixa i Carlosa Santany i kopiując nuta po nucie ich utwory. Wreszcie przyszła fascynacja muzyką rockową i reggeae. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych słuchałem funky, soulu, a potem przeszło to w jazz i lounge.

Skąd wziął się pomysł nagrania przez Tape Five tematu „Summertime" Georga Gerschwina?

 -Wiele osób mówiło mi, że nie mogę nagrywać „Summertime", które z natury ma spokojny charakter w tak zabójczym tempie i rytmie. Dziś muszę przyznać , że nie nagrałbym już tego tak szybko. Czasem dobrze jest mieć możliwość podbicia tempa dwukrotnie. Można zacząć od perkusji zostawiając sam jej podkład i przyspieszając ją. To już często ociera się na przykład o beat drum ‘n bas , ale efekt końcowy bywa ciekawy i zabawny. Zwłaszcza , że pozostałe elementy, jak akordy i melodia nie ulegają zmianie.

(Posłuchaj piątej części wywiadu)

Na naszej ostatniej składance „RAM Cafe 3" jest utwór Tape Five „Far Far Away" z gościnnym udziałem doskonałej wokalistki, Brendy Boykin. Jak się poznaliście?

- To podobna historia, jak w przypadku Iana. Spotkaliśmy się na przyjęciu zorganizowanym przez Chin Chin Records. I kiedy spytałem Brendę, czy zechciałaby coś dla mnie zaśpiewać, odpowiedziała, że się zgadza, ale muszę najpierw dać jej buziaka i nadstawiła policzek. Będzie spiewać kilka utworów również na moim nowym projekcie.

Do waszej muzyki powstały kapitalne wideoklipy. Czy macie jakiegoś wybitnego reżysera? Byłem zbudowany obrazami do utworów : „Soulsalicious"  z udziałem ptaków i innych zwierząt, „Far Far Away" ze zdjęciami Paryża z 1972 roku.

- Mam przyjaciela , który posiada oryginalne filmy wideo z tamtego okresu, z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Kręcił je jako chłopiec. Rok temu zdecydowałem, że warto stworzyć kilka wideo do muzyki Tape Five. Za pomocą specjalnego programu mogłem te stare filmy przetworzyć do formatu przyjaznego mojemu Macintoshowi. I to niezwykłe, że mogę te stare materiały teraz montować i upiększać zupełnie nowymi dźwiękami. Jednak stworzenie sensownego klipu zajmuje bardzo dużo czasu, a ja chciałbym go jednak poświęcić przede wszystkim muzyce.    

(Posłuchaj szóstej części wywiadu)

„Taxi To Bombay"  to z kolei odmiana hindi pop o orientalnym nastroju. Czy to był twój pomysł, by taki właśnie klimat miała ta kompozycja?

- Fascynuję się azjatyckimi piosenkami, tureckie brzmienia nie są mi obce. Są uspokajające. Relaksują.  Uznałem , że interesująco wypadnie połączenie tej kultury z jazzem i lounge. Czytałem też bardzo ciekawą książkę o Bombaju. To niezwykle inspirujące. I ukazujące zupełnie inny sposób spędzania czasu, niż tu w Europie.

Ostatnia płyta Tape Five „Bossa for a coup" zawiera nie tylko ciekawie wydaną książeczkę, ale to prawdziwe dzieło sztuki. Jest tam grafika, ciekawe fotografie. Opowiedz o tym projekcie.

- Naprawdę lubię łączyć obraz z dźwiękiem. Tak dzieje się w przypadku dobierania zdjęć, czy tworzenia wideo. Jeśli chodzi na przykład o okładkę ostatniej płyty, to umieściłem na niej zdjęcie starego samochodu, który wypatrzyłem niedaleko mojego mieszkania. Tkwił gdzieś na polu. Pomyślałem wówczas, że to niesamowity obraz i od razu zapragnąłem sfotografować ten wóz, mimo że był stary i zardzewiały. Jest jakiś nastrój w tym ujęciu i postanowiłem umieścić je na okładce albumu.

Jest tu także sporo zdjęć starych plakatów.

- Nie. To mój fotomontaż. Dostałem fotografie od naszej wokalistki Julietty Pass. Stworzyłem kolaż zestawiając je ze starymi gazetami i otrzymałem efekt retro.

(Posłuchaj siódmej części wywiadu)

Jaka muzyka cię inspiruje i jakich artystów podziwiasz dziś?

- Jak już wspomnialem, nie słucham zbyt wielu wykonawców dzisiejszych czasów. Obecnie słucham dźwięków ery Glenna Millera, Benny'ego Goodmana, utworów Louisa Armstronga, trochę stylu latino, lat pięćdziesiątych, czyli Deana Martina, Franka Sinatry. To dla mnie inspirujące, bo słucham rzeczy, które były oryginalne. Owszem,  przez ostatnie dwadzieścia lat w muzyce ludzie mieli wiele kreatywnych pomysłów, ale głównym aspektem ich twórczości było brzmienie i rytm. Dziś bardzo łatwo stworzyć chwytliwy rytm. Wystarczy kupić cd z samplami i po prostu ten rytm zapożyczyć. Ale to już jest mało twórcze. Dla mnie więcej dzieje się w starej muzyce, jeśli chodzi choćby o aranżacje.

Bardzo dziękuję za rozmowę i z niecieprliwością czekam na występ Tape Five we Wrocławiu.

- Dziękuję. Muszę przyznać, że spotkałem w Polsce niezwykłych ludzi. Wasza kultura muzyczna  jest dziś bogatsza, niż ta w Niemczech. Ukazuje bardziej twórczych artystów np. jeśli chodzi o jazz.

 - Miło mi to słyszeć.

 

REKLAMA
Dźwięki
(Posłuchaj pierwszej części wywiadu)
(Posłuchaj drugiej części wywiadu)
(Posłuchaj trzeciej części wywiadu)
(Posłuchaj czwartej części wywiadu)
(Posłuchaj piątej części wywiadu)
(Posłuchaj szóstej części wywiadu)
(Posłuchaj siódmej części wywiadu)